Przepis na anarchię:
1. wymyśl rozwiązania niezgodne z Konstytucją, prawem np.
- stwierdzenie, że uchwały KRS rekomendujące kandydatów na sędziów są nieważne (ale uwaga, nie wszystkie, ot takie to pokrętne myślenie, część uchwał ważnych);
- powołania nieważne (nie wszystkie, bo np. jak startowali referendarz z adwokatem i wygrał referendarz to ważne, a jak wygrał adwokat – to nieważne, bo adwokat mógł być dalej adwokatem, a referendarz nie mógł?); czy Państwo nadążacie; a że nieusuwalność w Konstytucji, a że powołanie to prerogatywa Prezydenta, a że nawiązany stosunek pracy, a co tam, machnij ręką;
- daj wybór: albo lojalka, albo dyscyplinarka (jak to kiedyś ktoś powiedział: Dobry Pan); łam kręgosłupy, poniżaj, upokarzaj;
- stwierdź, że wyroki nieważnych sędziów są ważne (logiczne prawda?);
- uchylaj kontrasygnatę;
2. rozgłaszaj bezprawne rozwiązania publicznie, głoś je jako prawdę objawioną (nie słychać oklasków, zaskoczony?), rozpoczyna się krytyka, atak więc…
3. …..nazwij te działania „walczącą demokracją”;
4. dopraw do (nie)smaku interesem politycznym, obłudą, zakłamaniem, perfidią, głupotą;
5. przybierz do podania w wielkie słowa, w podniosłą retorykę, uderz w wielki dzwon, pleć z namaszczeniem i okrąglutko, nie bój się frazesów, bałamuctwa, sięgnij po jakieś trudne słowo, ot choćby „ekstraordynaryjna sytuacja”, przecież i tak się nikt nie domyśli, że to z ciebie ekstraodrynarny manipulant.
I anarchia gotowa. Podawaj na ciepło uległym sędziom, profesorom których autorytet sięgnął bruku i niemyślącym obywatelom.
Znowu słów kilka o barwach przypisanych sędziom
Sędziowie według posłanki z Lewicy mają być podzielni na 3 grupy – białą, szarą i czarną. Oj, pomyliły się kolory posłance. Od kilku dni Malarz (czy pewien szaleniec, który rozpętał drugą wojnę światową, nie był aby też malarzem?) zmienił kolory. Kolory przypisane sędziom to: zielony, żółty i czerwony.
Malarz Sędziów podzielił na 3 grupy:
1. Grupa Zielona. Bezpieczna. To asesorzy, referendarze, asystenci. Uchwały KRS wobec nich ważne. Taka jest wola Malarza.
2. Grupa Żółta. Malarz daje jej szanse.
a. Sędzia może złożyć czynny żal (czytaj: lojalkę, hołd poddańczy władzy wykonawczej i skamlącym, zawodzącym u jej podnóżka stowarzyszeniom sędziowskim) wtedy sędzia wraca na poprzednie stanowisko i ma szanse na ponowny start w konkursie i delegowanie do sądu, w którym orzeka zgodnie z powołaniem, a jak nie był wcześniej sędzią, to wraca „skąd przyszedł”;
b. Jeśli sędzia będzie odważny bo godność nie pozwala mu sprzeniewierzyć się rocie sędziowskiej, bo jest sędzią Rzeczypospolitej Polskiej, nie wyrazi czynnego żalu (czytaj: nie złoży lojalki, hołdu poddańczego władzy wykonawczej i skamlącym, zawodzącym u jej stóp stowarzyszeniom sędziowskim) to jest przypisany do grupy czerwonej i ma gwarancje dyscyplinarki i być może wydalenia z zawodu.
Taki to wybór namalował Malarz.
3. Grupa Czerwona. Nazwa nieprzypadkowa bo Malarz żądny… krwi. Krwi: sędziów- członków KRS, krwi sędziów, którzy podpisali listy poparcia do KRS, prezesów sądów, którzy awansowali, sędziów delegowanych do Ministerstwa którzy awansowali. Będzie kara retroaktywna. Cofamy się w czasie. To, co nie było deliktem, przestępstwem, bo było zgodne z ustawą – będzie deliktem, przestępstwem. Ot „walcząca demokracja”. Przepisy pozwalały poprzeć kandydatów do KRS, być członkiem KRS. A co tam, teraz to będzie delikt dyscyplinarny. To może prześledźmy członkostwa w KRS za poprzednich kadencji sprzed roku 2018. Znajdziemy też sędziów, którzy będąc członkami KRS awansowali, może przed 2018 są sędziowie, którzy byli delegowani do Ministerstwa i awansowali?
Malarz musi ogłosić przetarg. Na opaski. Zielone. Żółte. Czerwone. W szale, z nienawiści, zawiści – napiętnować sędziów bo dotychczasowe NEO to za mało. Segregacja. Selekcja. Oznaczanie kolorami drzwi gabinetów. Znamy to z historii. Kiedyś w imię lepszej rasy. Teraz - w imię „walczącej demokracji”.
Uchylona kontrasygnata i profesorowie niesieni na falującej linii orzeczniczej w otchłań głębi bezprawia
Pan profesor Zoll, były sędzia TK – autor blogu użyje tego określenia, bo innego nie może znaleźć (chodzi o określenie wije) – Pan profesor wije się w programie telewizyjnym, w końcu stwierdza, że wniosek sędziów nie może być podstawą prawną do uchylenia kontrasygnaty; kontrasygnata to przejęcie przez premiera odpowiedzialności za decyzję prezydenta, Profesor mówi, że trudno powiedzieć, że ten podpis można uchylić, w końcu – pewnie po myśli, że słuchać go będą byli, obecni i przyszli studenci – stwierdza, że uchylenie podpisu, jeśli ma mieć skutki prawne, to niebezpieczny precedens i że ruch premiera niepotrzebny.
Inaczej pani profesor Łętowska. Tu dominuje falująca linia orzecznicza. Młodzież pewnie zapytałaby – ja też chcę tego zażyć i odlecieć…. Autor blogu, przedstawiciel dojrzałej młodzież, zapyta - czy falująca linia orzecznicza przekroczyła Rubikon absurdu? Bo pani profesor stwierdza: „w normalnych warunkach kontrasygnaty cofnąć nie można. Nie można się rozmyślić i po prostu zmienić decyzji”. Następnie pani profesor, dalej niesiona już falującą linią orzeczniczą, mówi „jednak gdy przyszła skarga sędziów, a została przyjęta przez WSA jako skarga na kontrasygnatę”, stop. STOP. Skąd pani profesor wie, że WSA przyjąłby skargę, a nie stwierdziłby, że jest niedopuszczalna? Skarga dopiero wpłynęła, sam wpływ skargi nie czyni zasadnym uznania, że droga administracyjna jest dopuszczalna. Czyżby premier zadziałał za szybko? Bo czy można coś zmienić jeśli skarga jest niedopuszczalna? A już premier uchylił kontrasygnatę. Zabawił się w WSA, uznał, że droga sądowoadministracyjna dopuszczalna – ot, i mamy „walczącą demokrację” - premier i sąd w jednej osobie. A może premier wiedział, że sąd nie przyjmie skargi? I zrobił wybieg. A teraz „profesorowie” tłumaczą ten ruch. Pani profesor, a może jest tak, że aby skarga do sądu administracyjnego była dopuszczalna, to musiałby być akt Prezydenta, który reguluje prawa i obowiązki w ramach administracyjnego stosunku materialnego, a przecież wskazanie przewodniczącego zgromadzenia Izby SN to przepis ustrojowy, który nie podlega sądowoadministracyjnej kontroli. Pani profesor, proszę przyjąć radę…niech Pani omija fale, niech Pani wróci na ziemię prawa, przepisów, Konstytucji. Fale niech Pani zostawi windsurferom.
Chylę czoła przed panem profesorem Piotrowskim. Za odwagę. Nie po raz pierwszy. Choć pewnie pan profesor przestanie być ulubionym profesorem władzy wykonawczej. Za słowa, że urzędowy akt prezydenta jest aktem urzędowym prezydenta i premier składa tam podpis i w momencie, kiedy go złoży, przestaje być gospodarzem tego podpisu, jest nim wówczas prezydent. Profesor stwierdził stanowczo, że nie ma takiego przepisu prawnego, który by przewidywał, że premier ma kompetencję do uchylenia kontrasygnaty.
Ale to „walcząca demokracja”, czyli już nie pełzające, a pędzące bezprawie. Anarchia.
Polityka w sądach. Czyżby nieudolni prezesi ministra Bondara?
W Sądzie Okręgowym w Warszawie nowy wiceprezes. Ale jaki zakres obowiązków? Wiceprezes do spraw organizacji pracy i koordynacji działań przywracających standardy praworządności. Jak to? Organizacji pracy? To nowa prezes i wiceprezesi w liczbie pięciu, nie dają rady organizować pracy? Trzeba specjalnego kadrowego? No, tak. Toż to wybitny sędzia od oświadczenia, że „w poczuciu prawdziwej dumy” informował, że „od dnia 10 marca 2020 r. jest członkiem Iustitii”. Wcześniej związany z dwoma partiami politycznymi, zanim objął urząd. To co teraz. Czyżby powrót do korzeni? Znowu powiązania po linii politycznej? Koordynacja działań przywracających standardy praworządności w sądzie? Cóż to takiego? Czyżby narzucanie sędziom jak mają orzekać, sprawdzanie jakie orzeczenia powołują w uzasadnieniach, jak – czy po myśli – „walczącej demokracji” kształtuje się linia orzecznicza? No i te sprawy kadrowe. Kogo odwołać z jakiej funkcji. Bo ją objął, bo awansował. Który wydział jeszcze organizacyjnie pogrążyć? Może frankowy, bo sędziowie przyśpieszyli, a tam nadal przewodniczącym neosędzia, a że dobry organizator, że z charyzmą, że wiele zrobił dla wydziału we współpracy z poprzednią prezes. No cóż. Nie z tej opcji. Nie jest pewnie dumnym członkiem wiadomego stowarzyszenia i pewnie nie miał i nie ma powiązań politycznych.
Sędziom życzę w czasie orzekania – opaski na oczach. Jak Temida. Naznaczenie przez polityków i „kolegów” z wiadomych stowarzyszeń sędziowskich barwami: zieloną, żółtą i czerwoną jest bezprawne, narusza Konstytucję. To stanowi wprowadzanie niedemokratycznego porządku. I mają tego świadomość pomysłodawcy takich rozwiązań – Malarz i jego pomocnicy. Dlatego używają określenia „walcząca demokracja”.
Demokracja, drodzy Malarze, jest jedna, niewymagająca żadnych dodatkowych epitetów. Co więcej – nieznosząca żadnych epitetów. Jeśli dodamy do niej jakieś dodatkowe określenie, przykładowo „socjalistyczna”, „ludowa” czy właśnie „walcząca”, to tak, jak byśmy do słowa „krzesło” dodali określenie „elektryczne”. Mebel tylko z bardzo daleka przypomina klasyczną wersję produktu, a szczegóły skutków jego użytkowania różnią się drastycznie od modelu wyjściowego. Tak samo zresztą tak, jak w przypadku „walczącej demokracji”.