Akt pierwszy. 

„N” jak …naiwność.

Komunikaty Ministerstwa Sprawiedliwości prawie codziennie donoszą o kolejnych „sukcesach”. Osiągnięcia w postaci odwołania prezesów sądu muszą obywatelom i sądom, bo innych sukcesów nie ma, wystarczyć. 

Tak też było w jednym z sądów na południu Polski. 

Minister świętuje. Ma pozytywną opinię „kolegium właściwego sądu”. Odwołuje prezesa. Sukces.

Świętuje też część sędziów tego sądu. Sędzia pełniący obowiązki prezesa  zwołuje Zgromadzenie Ogólne Sędziów. Zgromadzenie ma wybrać kandydata na prezesa. To wybór bez podstawy prawnej. Ale kto by tam jeszcze dzisiaj pytał o podstawę prawną tej czy innej decyzji. Anachronizm. Staromodny formalizm nieprzystający do bojowych wyzwań współczesności. A jednym z takich bojowych wyzwań jest „naprawa” wymiaru sprawiedliwości. Tego zdania są niektórzy sędziowie i sam Minister. Szczytny cel pozwala nie przejmować się byle formalnościami. Tak więc wybiorą kandydata A. Przedstawią kandydata. A Minister powoła go na prezesa sądu. 

Radość sędziów  nagle zakłóca  „N” jak …naiwność.

Oto bowiem na kilka dni przed zgromadzeniem okazuje się, że to, co było między nimi ustalone,  już nie wiąże. Oto bowiem  pewny kandydat będzie mieć … kontrkandydatkę B. Naiwnym było myślenie, że ustalenia między sędziami co do jedynego kandydata będą wiązać. Naiwnym było założenie, że nie przyszedł dla kandydatki B - czas „nagrody” za zasługi w odwołaniu poprzedniego prezesa. 

Za chwilę Zgromadzenie. Część sędziów podejmuje decyzję -  trzeba powstrzymać działania, które zmierzają do wyboru nie tego kandydata. Rodzi się plan. Dwupunktowy. Punkt 1 - wskazanie kandydata C, aby było trzech kandydatów.  Punkt 2 – podjęcie na Zgromadzeniu uchwały, że Ministrowi zostaje przedstawiony kandydat z największym poparciem.

Dzień Zgromadzenia. Wszystko dopięte. Ustalone. Przebieg - zgodny z planem.  Role rozpisane. Scenariusz się realizuje. Trzech kandydatów A, B i C. Głosy poparcia rozkładają się. Kandydat A – największe poparcie. Część sędziów odetchnęło. Jeszcze tylko uchwała, że wolą Zgromadzenia jest przedstawienie Ministrowi kandydata z największym poparciem. Wolą Zgromadzenia, wolą samorządu sędziowskiego…Uchwała zostaje podjęta. Wszystko zgodnie z planem – prawie doskonałym. Sędziowie nie przypuszczają, że za kilka dni okaże się, że owo  „prawie”  w planie doskonałym nie było przypadkowe.                             

 

Akt drugi.

 „N” jak…niedowierzanie.

Mijają dni po przesłaniu decyzji Zgromadzenia Ministrowi. Nie ma decyzji o powołaniu prezesa. I oto jest pismo… pismo z oczekiwaniem Ministra przedstawienia przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów, po zaopiniowaniu… dwóch – trzech kandydatów na prezesa sądu. 

Niedowierzanie… Jak to możliwe? Przecież Zgromadzenie, co prawda wybrało trzech kandydatów, ale podjęło decyzję o przedstawieniu kandydata A jako osoby z największą liczbą głosów poparcia. Niedowierzanie. Minister nie honoruje decyzji Zgromadzenia? Minister nie przyjmuje woli sędziów? Niedowierzanie. Ale czy uzasadnione? Oto władza wykonawcza zwróciła się do władzy sądowniczej – przedstaw mi kandydatów na prezesa. A władza sądownicza  wskazała kandydata. Czyżby nie słuchała władzy wykonawczej? Czyżby chciała wybić się na niezależność? Chciała zagwarantować wybór osoby, którą popiera większość sędziów, wiedząc że siła poparcia kandydata nie ma znaczenia dla Ministra. Wskazała nie tego kandydata. Zgromadzenie do poprawki. Zgodnie z wolą władzy wykonawczej. Niedowierzanie? Naprawdę? Niedowierzanie? Analiza dotychczasowych działań Ministra nie uzasadnia niedowierzania. Niestety, nie uzasadnia. Nagroda nie może przypaść osobie przypadkowej. 

 

Akt trzeci.

 „N” jak…niezależność czy (nie)zależność. 

Ten akt jest w trakcie pisania. Zgromadzenie zwołane. Po raz drugi. Zgodnie z wolą Ministra, nie samorządu sędziowskiego. Jaką samorząd sędziowski podejmie decyzję? Czy jak poprzednio? Czy odważy się nie spełnić oczekiwań Ministra? Czy też wskaże kandydatów wiedząc, że kandydatka oczekująca „nagrody” musi ją dostać?. Przecież nawet przedstawiła już Zgromadzeniu kandydatów na wiceprezesów…Widzowie wstrzymali oddech. Czekają na finał sztuki. Oby niezależność nie zamieniła się w… (nie)zależność. 

Niech z trzech „N” popłynie nauka. I oby,  tym razem mądrość zawarta w przysłowiach nie sprawdziła się. Niech  Zgromadzenie Ogólne Sędziów każdego sądu nie okazuje się mądrzejsze ….po  grotesce,  w której zagrało główną rolę, wyreżyserowaną od początku do końca przedstawienia przez władzę wykonawczą.