Uchwała Sądu Najwyższego podjęta w dniu 27 września 2024 r. potwierdziła to, co prawnik wiedział po przeczytaniu przepisu i dokonaniu jego literalnej wykładni. Nie wykładni prawa „tak jak je rozumie” (a ściślej chce rozumieć – dla realizacji doraźnych interesów politycznych, w oderwaniu od ich tekstu, prawideł logiki i powszechnie przyjętych reguł interpretacji) władza wykonawcza. Wykładni literalnej. Pan prokurator Dariusz Barski jest Prokuratorem Krajowym. Skierowanie pisma (pisma, nawet nie decyzji, to nie przypadek!) z informacją o nieskuteczności powołania nie zmienia stanu prawnego. I każdy prawnik to wie. Od 12 stycznia 2024r. decyzja o powołaniu Prokuratora Dariusza Barskiego na Prokuratora Krajowego nadal wiąże. Nie można decyzji uchylić pismem. To każdy prawnik też wie.
Uchwała ta – jak się okazuje z wpisu Ministra Adama Bodnara, jest wydana przez neosędziów. No więc jak to jest? Orzeczenia są, będą ważne, czy nie?
Stanowisko Ministra Adama Bodnara obnaża zamiar władzy wykonawczej co do selekcji orzeczeń – ważne, nieważne, istniejące, nieistniejące – według uznania władzy wykonawczej, co w państwie prawa jest niedopuszczalne - choćby postawa najbardziej zagorzałych zwolenników negowania powołań sędziów – europoseł pani Kamili Gasiuk-Pichowicz (orzeczenie w jej sprawie cywilnej wydał sędzia powołany po roku 2017), czy sędziego Waldemara Żurka ( orzeczenie w jego sprawie cywilnej też wydał sąd w składzie sędziego powołanego po roku 2017). I pewnie takich przykładów podwójnej „moralności” prawnej jest więcej.
Sędzia Sądu Najwyższego Michał Laskowski stwierdza „że nikt rozsądny nie uważa, że to są orzeczenia zgodne z rzeczywistością prawną i absolutnie bezstronne oraz niezawisłe”. Autor bloga do tej pory był przekonany, że orzeczenie ma być zgodne z prawem, z prawem. I zastanawia się, co daje panu sędziemu podstawę do kierowania pod adresem Sądu Najwyższego, nieuzasadnionego gołosłownego zarzutu o braku bezstronności i niezawiłości, zaś pod adresem osób mających w tej mierze odmienne od jego własnego zapatrywanie – zarzut braku rozsądku („nikt rozsądny nie uważa” inaczej niż sędzia Laskowski – oto wszak sens jego wypowiedzi). I tak jesteśmy świadkami wdzierania się w stonowany niegdyś język wypowiedzi byłego rzecznika prasowego Sądu Najwyższego inwektywy jako narzędzia publicznej debaty.
Apel dzielnych Stowarzyszeń sędziowskich, których członkowie pielgrzymują do władzy wykonawczej. Apel do osób! – czytaj sędziów powołanych po roku 2017, wniosków do Ministra Sprawiedliwości o powrót na poprzednio zajmowane stanowisko. Zapytam nieśmiało. Na jakiej podstawie prawnej, w jakim trybie, na podstawie jakiej procedury - Minister będzie stwierdzał powrót sędziego na poprzednio zajmowane stanowisko? Ale po co pytam o podstawę. Teraz mamy demokrację walczącą. Ekstraordynaryjną sytuację, która – muszę zmartwić apelujących – nie uzasadnia naruszenia prawa. Odsyłam do uzasadnienia uchwały Sądu Najwyższego z dnia 27 września 2024 r.
Apel kierowany jest do uczciwych prawników. A kto go kieruje? Czy uczciwym jest zakłamanie, szczucie na innych sędziów, odbieranie im godności, poniewieranie nimi w mediach i na spotkaniach z władzą wykonawczą, powtórzę: spotkaniach sędziów z władzą wykonawczą, podejmowanie działań mających na celu chaos w wymiarze sprawiedliwości, anarchię. Przed taką „uczciwością” chronić trzeba obywateli i innych sędziów.
Do tej pory władza wykonawcza twierdziła, że orzeczenia Sędziów RP – nazywanych przez władzę wykonawczą bezpodstawnie neosędziami będą ważne, a w piątek – ta uchwała nie jest ważna. I już teraz wiemy. To władza wykonawcza będzie decydowała, które orzeczenie, którego Sądu jest ważne, a które -– jak to się określa -– nie istnieje? Czy może władza ustawodawcza umieści w kodeksach postępowań (karnych i cywilnych) przepis o treści „O ważności orzeczeń Sądu orzeka dekretem premier lub pismem Minister Sprawiedliwości lub Komisja połączonych władz ustawodawczej i wykonawczej z udziałem sędziów wiadomych Stowarzyszeń lub Najwyższy Orzecznik Kraju” – organ i nazwa jeszcze nie przesądzone.
Sędziowie powołani po roku 2017 nie zabiegają o spotkania z Ministrem Adamem Bodnarem, bo nie uchodzi sędziemu spotykać się we własnej sprawie z władzą wykonawczą. Takiego ograniczenia nie mają sędziowie - politycy oraz popierająca ich w radykalizmie i bezprawiu część pozostałych środowisk prawniczych (np. adwokaci). Tak, to polityka wdarła się w część środowiska sędziowskiego i zaczęła dominować nad prawem, legalizmem, etyką. A Minister Sprawiedliwości, który uzurpuje sobie prawo do oceny kto jest sędzią i czy orzeczenie sądu jest orzeczeniem, jest potrzebny władzy wykonawczej, bo wzmacnia jej bezprawną „argumentację”.
A może jest rozwiązanie. Ministerstwo Sprawiedliwości poza rządem. Z obowiązkiem sprawozdań z jego działalności . Z Ministrem niekłaniającym się w pas premierowi, bo jest od niego zależny, Ministrem stojącym na straży prawa, legalizmu i dobra wymiaru sprawiedliwości. Z Radą Doradczą składającą się z przedstawicieli sądów, z daleka od polityki. Ministrem przedstawiającym oceny co do propozycji zmiany prawa. Niekwestionującym statusu sędziów. Nieulegającym naciskom politycznym. Z Ministrem, który wie jak funkcjonują sądy, jakie mają problemy, a nie który toczy walkę polityczną z sędziami wydającymi w imieniu RP miliony orzeczeń. I z Ministrem, który będzie współpracował z prezesami sądów niezależnie przez jakiego Ministra są powołani, który nie będzie obrażał się na krytykę, nie będzie kwestionował statusu Prokuratora Krajowego powołanego zgodnie z prawem. Wymiar sprawiedliwości potrzebuje Ministra, który nie boi się wyzwań, pracy, odpowiedzialności, a nie Ministra, który mówi obywatelom, że uchwała Sądu Najwyższego nie jest uchwałą, a sędziowie nie są sędziami. Czas na opamiętanie. Opamiętanie w imię odpowiedzialności za dobro wymiaru sprawiedliwości, z poszanowaniem godności wszystkich sędziów, w trosce o obywateli, którzy każdego dnia stają przez sądami.
Opamiętania nie będzie. Kiedy władza wykonawcza mówi, który skład Sądu uznaje, które orzeczenie jest ważne, potrzebuje poparcia sędziów-polityków. I je dostaje. Opamiętania nie będzie. Bo władzy wykonawczej i politykom nie jest potrzebna silna władza sądownicza.