Media piszą – Minister cofa awanse sędziów. To możliwe? Władza wykonawcza może zdegradować sędziego, „cofnąć” powołanie na urząd sędziego sądu wyższego rzędu? To praworządne? Czy też Minister deleguje sędziego na jego wniosek, bo sędzia chce się przypodobać władzy na wypadek zapowiadanej weryfikacji? Sędzia się „układa”? Czy to zgodne z etyką? Po zmianie władzy wykonawczej sędzia ma wątpliwości co do swojego statusu?
Czy to aby nie ukłon – i to taki w pas – władzy sądowniczej przed władzą wykonawczą i serwilistyczne stosowanie się do jej oczekiwań, wiernopoddańcze wykonywanie jej zaleceń, dyspozycji, rekomendacji? Czy taki sędzia zgłaszając swoją kandydaturę w konkursie zrobił to świadomie, czy była to decyzja przemyślana, czy wiedział co robi, uznawał KRS, odebrał akt powołania? Czy teraz jego postawa nie budzi wątpliwości co do merytorycznej pracy? Bo skoro taki sędzia tak łatwo ulega presji części środowiska, mediów, naciskom, to jakim jest sędzią? Czy nadal niezawisłym? A czy wskazując w akcie delegacji, że deleguje sędziego sądu wyższego rzędu, Minister uznaje jego powołanie? Czy taki sędzia pobiera wynagrodzenie sędziego sądu wyższego rzędu? Czy nie ma obaw, że jego powołanie – dla większości obywateli i sędziów prawidłowe, niekwestionowane, będzie negowane w sądzie, do którego uzyskał delegowanie? Czy nie przeszła mu myśl, że i tak jego „koledzy” będą negować jego status? Prosty człowiek patrzy i myśli – aby tylko w mojej sprawie nie rozstrzygał sędzia, który po zmianie władzy wykonawczej tak bardzo stara się jej przypodobać, że i może orzeczenie wydane zgodnie z oczekiwaniem tej władzy nie będzie problemem.
W Sądzie Apelacyjnym w Warszawie – część sędziów, którzy powołanie uzyskali w wyniku rekomendacji KRS ukształtowanej na podstawie ustawy z 2017 r. ma orzekać w ograniczonym zakresie – podobno tylko wnioskowym, zażaleniowym. Apelacje nie mogą być przez nich rozpoznawane. Czyli – są sędziami, którzy mogą orzekać w części spraw, ale w tych, w których orzeczenia mogą trafić na poziom Sądu Najwyższego w wyniku kasacji, to już nie. Czy to nie schizofrenia orzecznicza, w którą „praworządne” i „godne zaufania władzy wykonawczej” sądy wpychają sędziów i obywateli? Czy Sąd Najwyższy negując status sędziów, nie mając do tego podstawy, nie wpływa na skład sądu?
W apelacji katowickiej prezesem jednego z sądów rejonowych został powołany sędzia, nie będący sędzią tego sądu. Ale przecież Iustitia wskazała Ministrowi kogo ma powołać i dlaczego. Powody opisane zostały na stronie internetowej Ministerstwa. A że sędzia już od dłuższego czasu orzeka w innym sądzie, nie zna środowiska, problemów i miał najmniejsze poparcie środowiska – to tylko atut, w tym „wyjątkowym” przypadku nie przeszkoda. Minister zrobi, co Iustitia każe. Nie zważając na pewien dyskomfort ufundowany Prezes Sądu Apelacyjnego, która w apelu o odwołanie poprzedniej Prezes podnosiła, że nie można powoływać prezesa w trakcie kadencji poprzedniego, że można to zrobić dopiero po jej upływie. Czy Prezes Sądu Apelacyjnego w Katowicach wystąpi do Ministra o ocenę skuteczności powołania prezesa sądu rejonowego, którego dekret o powołaniu został podpisany przed upływem kadencji poprzedniego prezesa? Czy też już Prezes Sądu Apelacyjnego ma inne zdanie co do prawidłowości takiego powołania?
Media donoszą, że Minister odwołuje kolejnych prezesów. Media milczą, że Minister otrzymuje pozytywne opinie od „klockowych” kolegiów (o „klockowym systemie” była mowa we wcześniejszych wpisach na blogu). Nikogo nie oburza już przerywanie kadencji, wymyślanie pretekstów odwołania, ręczne sterowanie składami kolegiów, „dogadywanie się” z członkami kolegiów? Jak nazwać taką postawę? Prosty obywatel zna tylko jedną odpowiedź – postawa niegodna sędziego.
Sąd w składzie jednego sędziego w sprawie karnej wyłącza od rozpoznania sprawy innego sędziego, jego zdaniem nieprawidłowo powołanego. Kwestia wyłączenia tego sędziego została już rozstrzygnięta. Czy to nie narusza przepisów? Czy można wydać postanowienie w sprawie incydentalnej, kiedy przedmiot tego postępowania został już rozstrzygnięty, objęty jest powagą rzeczy osądzonej? Czy takie orzeczenie jest zgodne z prawem, znajduje oparcie w przepisach? Czy teraz sędziowie „interpretują prawo” niezgodnie z zasadami wykładni tylko „tak jako oni je rozumieją” i jakie jest polityczne zapotrzebowanie?
Prokuratura, bodajże Krajowa wszczyna śledztwo przeciwko rzecznikom dyscyplinarnym za to, że wykonywali swoje obowiązki. Bo jeśli postępowanie dyscyplinarne nie dostarczyłoby dowodów winy to pewnie byłoby umorzone? A gdyby było niezasadne, to zapewne rozstrzygnął o tym niezależny sąd? Czyli teraz Prokuratura Krajowa lub co najmniej regionalna będzie wszczynać śledztwo przeciwko tym prokuratorom, który prowadzili postępowanie przygotowawcze, a następnie skierowali przeciwko oskarżonym akt oskarżenia, a sąd uniewinnił oskarżonych? Czy też będą takie śledztwa przeciwko prokuratorom, w przypadku postępowań przygotowawczych, które z uwag na brak znamion przestępstwa zostały umorzone?
A ustalenie przez Sąd na przyszłość za nieistniejące w obrocie prawnym wszelkich orzeczeń wydanych jako rozpoznanie środka zaskarżenia w składach, w których zasiadają sędziowie danego sądu powołani w wyniku rekomendacji KRS ukształtowanej ustawą z roku 2017, to nie kolejny objaw działań pozbawionych podstaw prawnych? A może trzeba sprostować to postanowienie i wpisać, że dotyczy ono orzeczeń wszystkich sędziów tak powołanych w całej Polsce, po co się ograniczać? Na fali „praworządnego” szaleństwa może trzeba iść dalej? A sędzia, który wydaje takie postanowienie, nie potrafi nawet prawidłowo wskazać przepisów (powołuje ustęp, którego nie ma w przepisie). Któżby jeszcze zwracał uwagę na takie drobiazgi, jak prawidłowe wskazanie podstawy prawnej orzeczenia, toż to staroświeckie aptekarstwo, ważny jest przecież rewolucyjny zapał, słuszny kierunek i niezłomna determinacja w plewieniu zła. Odrzućmy drobnomieszczańskie przesądy, archaiczne standardy, nie udawajmy Justynianów, Salomonów czy innych przebrzmiałych sław, „wyrwijmy się w pułapki prawniczego formalizmu” – jak nawołuje były sędzia TSUE Safjan. Da się? Da się! To żadna sztuka zastosować przepis zgodnie z jego brzmieniem, to każdy potrafi, byle znał język polski. Sztuka orzec poza przepisem, wbrew przepisowi, bez przepisu, byle zgodnie z ustaloną linią, z uzgodnieniami poczynionymi na zebraniu podstawowej organizacji partyjnej, o pardon – naszego apolitycznego stowarzyszenia (nazwijmy je dla niepoznaki Orzeczniczym Blokiem Współpracy z Rządem, po co mieszać w to od razu greckie boginie)! Dał nam przykład prokurator Andriej Wyszyński jak stosować prawo mamy!
Czy tylko prosty obywatel dostrzega bezprawne działania części środowiska sędziowskiego w imię rzekomej obrony prawa do sądu ? Obywatele nie składają wniosków o wyłączenie sędziów, wierzą Państwu, że skład sądu jest prawidłowo powołany. Nie mają wątpliwości, że orzeka niezależny sąd, w składzie którego zasiada niezawisły sędzia. Ale część sędziów bawi się. Tyle słów, że dobro wymiaru sprawiedliwości, że dobro obywateli, że gwarancje. A w rzeczywistości bezprawie, niebezpieczna zabawa Państwem i obywatelami. W imię rzekomej naprawy wprowadzenie paraliżu, za który w konsekwencji zapłacą obywatele. Czy chęć zemsty jest usprawiedliwieniem dla nielegalnych, bezprawnych działań?
Z tymi pytaniami i milionami nie spisanych jeszcze prosty obywatel pozostawia wszystkich sędziów. Wszystkich. Zarówno tych, którym z hipokryzją, absurdem jest po drodze, jak również tych, którzy widząc bezprawie milczą.